wtorek, 12 maja 2015

Plany na wakacje 2015

Hejo!

Nadal nie zdecydowałam jeśli chodzi o tę nazwę bloga... Jak już zapowiadałam w poprzednim poście teraz napiszę wam o moich planach na wakacje 2015.  Poza tym moja klasa pojechała na wycieczkę szkolną. A mi się nie chciało jechać :P Mam więcej czasu do nauki języków i pisania na blogu ^.^
Nie chcę za bardzo się rozpisywać dlatego zaczynamy! 



Na początek jadę do Chorwacji, to już będzie 3 raz. Chorwacja jest świetnym wyborem na wczasy- jest dużo do zwiedzania, jest ciepło a do tego wakacje w niej są dość tanie jw porównaniu do innych państw w śródziemnomorskich. Jedziemy standardowo na 10 dni, ale tym razem bardziej na południe. Może w końcu zobaczymy Dubrovnik ^.^

Następnie jadę na obóz judo w góry. W ferie byłam też na tym obozie mi  MEGA mi się podobało. Super, że znowu jadę! Ciężko mi tutaj coś więcej powiedzieć, obóz judo- czyli treningi bieganie i inne takie :P 

Na koniec może pojadę do babci, która mieszka w Anglii. Chciałabym po prostu odwiedzić moją rodzinę. Byłby to wyjazd max, do 10 dni. Fajnie by było znowu "poszaleć" z kuzynkami, przeprowadzić bitwę wodną i takie inne rzeczy co robiłam tam ostatnio XD

niedziela, 10 maja 2015

Co spotkało mnie we Francji.

Bonjour! 
Całkiem nie dawno byłam na turnieju we Francji a dokładniej w Nancary. Mieszkaliśmy w domach francuskich rodzin. Teraz opiszę Wam cały wyjazd.

Oczywiście pierwszy dzień to dojazd od Francji. Ja z moją koleżanką byłyśmy najstarsze (13lat), reszta ekipy to nasi młodsi koledzy i trenerzy. Miasteczko nie było zbyt duże, ale za to jakie piękne! Na prawdę; wszędzie kwiaty; pastwiska i soczysta zieleń! A domki?- Cudne, wszystko było zbudowane w jednym uroczym stylu. Warto zobaczyć.

Śniadanie we francuskim domu:
Francuzi piją z misek, tak przynajmniej było u nas. Kakao rano piliśmy z misek a nie z kubków jak u nas, nie do końca wiedziałam czemu dali nam kakao w misce, ale jak zobaczyłam, że pani pije kawę z miski ogarnęłam o co chodzi.  Śniadanie było na słodko: croissanty, bułeczki z rodzynkami, konfitura, bagietki, herbata, kawa i inne-mniam. Wszystko było ładnie podane i brałyśmy to na co miałyśmy ochotę. Zdziwiłam się też tym, że cukier był przechowywany w kartonie jak na mleko o.O

 Na hali:
Poza treningami i samymi zawodami, w drugim pomieszczeniu na sali mieliśmy wspólny obiad i deser. Rodzice francuskich dzieci przynosili napoje i przysmaki. Jadłam przepyszną lazanię, zapiekankę i "serową tarte" (nie wiem jak to nazwać). Wszystko to było oczywiście ze wspaniałymi serami. Chyba w te cztery dni zjadłam więcej niż przez dwa tygodnie  :D Moim zdaniem nic nie zastąpi tych potraw!

 Później dostaliśmy pyszne, ciasta, tarty i serniki. Mi osobiście najbardziej zasmakowało ciasto z prawdziwej masy czekoladowej. Zjadłam spory kawałek a masa nadal nie zrobiła się mdła.  Czułam mocno kakaowy smak i zapach. Było bardzo miło, że tak nas właśnie przyjęli.
Rozmawialiśmy głównie po angielsku. Nie wiem czemu mam jakąś dziwną "blokadę" przed rozmawianiem z Francuzami po angielsku... Po prostu mam wrażenie, że oni nie rozumieją co ja do nich mówię. 

Jeśli chodzi o sam truniej to zdobyłam II miejsce :D :D :D Mega się ciesze! 

Bajo, bajo!